W centralnej części Dłutowa, przy zbiegu ulic Głównej i Pabianickiej znajduje się budynek, który w odległej przeszłości wybudowany został przez Franciszka Kotnowskiego i jego synów.
W dniu 13 czerwca 1918 roku w Dłutowie wybuchł pożar, spaliło się 25 gospodarstw, ze wszystkimi zabudowaniami i sprzętami. „Z dymem poszły również 4 sklepy i apteka”. O tym tragicznym wydarzeniu pisze Marcin Wiśniewski w „Gazecie Świątecznej” z lipca 1918 roku. Pożar nie oszczędził budynku i zabudowań rodziny Kotnowskich.
Po pożarze budynek został odbudowany, w późniejszym okresie, przez dziesięciolecia miał w nim siedzibę Urząd Pocztowy, funkcjonował sklep „U Jankowskiego„ oraz na pierwszej kondygnacji była świetlica Gminnej Spółdzielni „SCh” z jednym z pierwszych w Dłutowie telewizorem.
Na początku XXI wieku nowi właściciele budynku podczas prac remontowych odkryli zamurowany w ścianie, obok komina, słoik z interesującą zawartością, a mianowicie spisaną historię budowy i odbudowy budynku po pożarze.
Niestety w słoiku nie było złotych świnek – monet 5 rublowych wybijanych za panowania cara Mikołaja II w latach 1897 – 1911. Należy zaznaczyć, że za jedną pięciorublową złotą monetę w zaborze rosyjskim można było kupić dużego prosiaka, dlatego nazywano ją świnką. Dzięki uprzejmości właścicieli budynku prezentujemy historyczny dokument:
- zdjęcie budynku
- treść dokumentu
- informacja w „Gazecie Świątecznej” z lipca 1918 roku
Krzysztof Ochnicki
„Gazeta Świąteczna”, lipiec, pierwsza niedziela, 1918 roku
Wieś kościelną Dłutów w powiecie łaskim, guberni piotrkowskiej, dotknęła we czwartek 13 czerwca wielka klęska. W sam dzień św. Antoniego, patrona tamtejszego kościoła, wszczął się pożar w zagrodzie Stanisława Perka, szybko rozszerzając się od zachodniej strony wsi ku wschodniej. Spaliło się do szczętu 25 gospodarstw ze wszystkimi zabudowaniami i sprzętami, a nadto dużo kur, kaczek i gęsi. Poszły też z dymem 4 sklepy i apteka. Na ratunek oprócz straży ogniowej dłutowskiej przybyły straże z Łasku, Pabianic, Rzgowa, Tuszyna, Dobronia, Wadlewa i Kruszowa. Wszystkim im ludność Dłutowa zasyła serdeczne „Bóg zapłać!”. Straty są bardzo duże, więc sąsiedzi pogorzelców zwracają się do czytelników Gazety z wezwaniem: Bracia! ratunku! Nie żałujcie ofiar na biednych i pogorzelców wsi Dłutowa, ale przyjdźcie im z pomocą i wsparciem! Strach patrzeć na tę nieszczęśliwą wieś; nawet obcym ludziom łzy cisną się do oczu na widok rumowisk i popiołów.
W trzy dnie potem we wsi kościelnej Dłutowie w stronach piotrkowskich odbyła się rzadka uroczystość: ksiądz Józef Szymak, otrzymawszy we Włocławku święcenia kapłańskie, przybył do Dłutowa, jako do swej wsi rodzinnej, aby odprawić pierwszą mszę św. Na uroczystość tę przybyło dwóch księży i dużo ludzi z całej parafii. Kościół był przystrojony zielenią, światło paliło się na wszystkich ołtarzach, na chorze przygrywała kapela strażacka i śpiewała drużyna śpiewacza. Po kazaniu i sumie młody kapłan udzielił wszystkim w kościele błogosławieństwa, następnie odśpiewano pięknie na chorze hymn do Ducha Św., a kapela odprowadziła młodego kapłana na plebanię.
- podpisano: M. W.